
Nowe logo Virtus.pro to już kolejna – po Team Dignitas, próba odświeżenia marki. Niestety i tym razem, ktoś zamiast odrobić pracę domową, zdecydował się przepisać ją od kolegi.
Wiadomości z polskiej sceny sportów elektronicznych
Nowe logo Virtus.pro to już kolejna – po Team Dignitas, próba odświeżenia marki. Niestety i tym razem, ktoś zamiast odrobić pracę domową, zdecydował się przepisać ją od kolegi.
Obecni właściciele Team Dignitas zdecydowali się na odświeżenie własnej marki esportowej. Szkoda tylko, że w tym wszystkim, zapomnieli o celu swojego działania.
Finał Mistrzostw Świata w League of Legends padł ostatecznie łupem Invictus Gaming. Teoretycznie dało się to przewidzieć za pomocą przynajmniej jednej z ogólnodostępnych statystyk.
Chociaż zespoły esportowe dość często ograniczają się tylko do składów pięcioosobowych, to w ostatnim czasie rozważa się także inne opcje.
Czym jest efekt starych i zmęczonych mistrzów i czemu mamy z nim do czynienia w esporcie? Dlaczego tak często jest mylony z efektem nadmiaru talentów?
Rekrutacja graczy czy pracowników, to taki dziwny proces, który przez wiele drużyn i organizacji jest traktowany po macoszemu.
Jak zakończyć współpracę i nie narazić się na nieprzychylne komentarze ze strony osób obserwujących twój projekt esportowy? Jakiś tydzień temu pewna polska organizacja
Virtus.pro znowu zmieniło zawodnika w swoim składzie. Szkoda tylko, że kolejny raz, zmiana ta nie spowoduje poprawy jakości gry całego zespołu. Dlaczego tak myślę?