Esportowy Blog – pisz o wszystkim tylko nie o esporcie

Przeczesując internet, natrafiłem ostatnio na bloga, a następnie na artykuł, którego tytuł bardzo mnie zainteresował. Skuszony wizją zobaczenia nowej/ciekawej/rzeczowej publicystyki, zdecydowałem się poświęcić 10 minut na przeczytanie tego tekstu. Niestety, straciłem 10 min. ze swojego życia żeby przeczytać coś, co nawet ciężko mi zakwalifikować jako artykuł e-sportowy. Nadal zastanawiam się, jak autor mógł popełnić taką pomyłkę. Z drugiej strony daje mi to możliwość przejechania się po nim (a jak dobrze pamiętamy, dawno nie było tutaj mocnego hejtu) i wykazania dlaczego zawsze po napisaniu dłuższego tekstu, należy go przeczytać jeszcze raz.

 

Esportowy – nowa forma trollingu?

 

Nie zrozumcie mnie tutaj źle. Zawsze jestem na TAK, jeżeli chodzi o nowe projekty, które mają w jakiś sposób promować nasze niecodzienne hobby. Niestety, musi być to robione z głową. Można krytykować, ale konstruktywnie. Można chwalić, ale za określone elementy. Można pisać bloga, ale podając prawdziwe informacje, a nie zmyślone.

Na stronie esportowy.wordpress.com znajdziecie wiele tekstów o niczym, które mają udawać rzeczowe artykuły – problem w tym, że nawet to wychodzi autorowi bardzo nieudolnie. W tym wpisie, skupie się głównie na tekście: „Graczy mamy dobrych, a organizacji brak”, który już samym tytułem szokuje. Bądźmy szczerzy, ale ile tych dobrych graczy mamy w naszym kraju? CS:GO: 5 osób w Virtus.pro, potem długo, długo nic i Gamers2 (których nie liczę, bo jeszcze nic w sumie nie osiągnęli na scenie światowej). League of Legends: 4 osoby w ROCCAT Team, Kori w MYMie, niQ w Gambit … koniec?! Na upartego można dodać jeszcze osoby z Hearthstone’a, ale tutaj dopiero coś się kształtuje. Autor podaje jednak inne statystyki, które mają popierać jego tezę – 20 osób w LoLowym challengerze. Problem w tym, że w dalszej części tekstu sam stwierdza, że większość z nich nie gra w żadnym teamie – wkład tych osób w reklamowanie polskiego e-sportu jest obecnie żaden. Redaktor najwidoczniej lubi mijać się z prawdą.

 

O czym tam kolega pisze?

 

Przejdźmy może do sedna tych wypocin. Podawane są nam przykłady dwóch polskich organizacji: MaxFloPlaY i ALSEN Team, które jego zdaniem mogą podjąć walkę na arenie międzynarodowej. W takim razie dlaczego tego nie robią? Kolejny raz autor stwierdza istnienie tautologii, gdzie pisze o MFP, że z ich głównym sponsorem powinni stworzyć silny gaming, no chyba że nie dostają tyle pieniędzy ile by potrzebowali (fuck logic). Dzieci w przedszkolu mogą dojść do takich samych wniosków – nadal brakuje tutaj konkretów.

Nie lepiej jest w momencie, gdy przechodzimy do mniej znanych marek, jak chociażby noMercy, 31337 Gaming, czy Black Ravens. Pominę już fakt, że nasz kolega po fachu czepia się organizacji mających strony z domeną xaa.pl, gdzie jego blog, jakoś nie odbiega od tego trendu (przypominam, że za xaa.pl trzeba zapłacić w przeciwieństwie do wordpress.com).

31337 zarzuca np. brak sponsorów i bycie nijakimi, a BR – że na początku nie wiedzieli gdzie zmierzają itd. Oczywiście dalej mamy zerową ilość konkretów, tylko lanie wody niczym średnio rozgarnięty licealista na maturze pisemnej z języka polskiego.

 

Podsumowanie jak z wypracowania

 

Podsumowanie też jest ciekawe. Pozwolę je sobie zacytować:

I tak przebrnęliśmy przez wszystkie organizacje w naszym kraju. Jest ich tylko 6! Szokująco mała ilość. Gdzie się podziały takie perełki jak FragExecutos, Voodoo, czy Delta? Patrząc na obecną sytuację to wkrótce zostanie nam tylko noMercy i BlackRavens a reszta albo upadnie albo połączy siły z innymi organizacjami. Mam też nadzieję, że przy okazji organizowanych Mistrzostw Polski od ESL, gamingi sięgną po polskie drużyny i coś się u nas ruszy, bo może być lepiej, co pokazują właśnie nM i BR.

Kocham takich ludzi, którzy piszą bez sensu i nawet nie zdecydują się odnieść do obecnej sytuacji na rynku. Fx i BVG nie są już z nami, ponieważ były źle zarządzane i kolejne osoby przejmujące w nich stery, nie potrafiły podjąć męskiej decyzji o zmniejszeniu wydatków. Delta zniknęła, bo nie potrafiła dostosować się do obecnie panujących warunków – zabrakło specjalistów na poszczególne stanowiska, które przecież mogli kilka lat wstecz obsadzić młodymi ludźmi, na ten krok się jednak nie zdecydowali.

Mówienie, że w Polsce istnieje tylko 6 organizacji, to też w sumie przekłamanie. Autor nawet nie zadał sobie trudu przeszukania internetu w celu znalezienia takich organizacji jak np. Klan Dark Venom, Skill Forge, 1stCav eSport Club, PURE Clan, RTF-Gaming, czy nawet Infraction Gaming (wpis sponsorowany).

Pierdolenie, że polskie gamingi może zdecydują się zainwestować w polskie drużyny, też jest śmieszne. Co dotychczas robiły? Inwestowały w węgierską scenę? O organizacjach można mówić, jeżeli jest na czym je zbudować. W Polsce, na chwilę obecną nie mamy dobrych fundamentów, bo albo nie ma zespołów, które grałyby ze sobą dłużej niż 6 miesięcy i inwestowanie w nie, mija się z celem, albo społeczności gamingowe oparte są na gimbusach, które wolą sobie oglądać kolejne let’s playe z Minecrafta na YT, niżeli robić coś produktywnego (takie drobne nawiązanie do filmu Idiocracy).

 

Ten blog to jakaś parodia?

 

Im dalej zagłębicie się w czytanie wpisów ze strony „Esportowy Blog„, tym bardziej człowiek ma wrażenie, że jest w jakiejś ukrytej kamerze. Artykuły wyglądają jakby pisało je skrzyżowanie Trockiego (propaganda) z licealistą (lanie wody). Brakuje treściwości, konkretów, informacji na których opierane są wywody – prowadzące często donikąd, albo do faktów, które już znamy. Prawdę powiedziawszy, bardziej Esportowemu do bloga gimbusa, który jara się IEMem i europejskimi organizacjami, których lata świetności przypadały na rok 2009, niżeli do opiniotwórczego źródła informacji, na które się kreuje.

Można dojść do wniosku, że autor należy do grona osób, „nowego” pokolenia – nazwijmy je potocznie „Pokoleniem YT”, które nie potrafi wyjść poza pewne ramy myślowe. Zamiast robić coś nowego, zastanowić się nad przyczynami i skutkami pewnych decyzji (nie twierdzę, że zawsze trzeba je znajdować, chodzi o chwilę refleksji), woli powtarzać utarte schematy. Chcesz napisać rzetelny tekst o organizacjach e-sportowych w Polsce? Przyjrzyj się ich historii, motywom działania, zawodnikom, ludziom z zarządu, sponsorom, dodaj do tego podstawy z zakresu: ekonomii, prawa, marketingu, a dopiero potem bierz się za publikowanie tego typu artykułów.

 

Kończ waść i wstydu oszczędź!

 

Jeżeli chcesz przeczytać coś konstruktywnego – to nawet tam nie zaglądaj. O wiele lepszym wyjściem jest zaglądanie na strony zagraniczne, czy nawet na stronę ubogiego w treści Cybersportu. Jeżeli jednak jesteś masochistą i lubisz hejtować ludzi w komentarzach pod wpisami, to znajdziesz tam coś w sam raz dla siebie.

 

RDV

Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.