W tym artykule przedstawione zostaną podstawowe funkcje, które zdarzy wam się pełnić, będąc członkiem organizacji lub teamu e-sportowego. Jeżeli kiedyś będziecie musieli ściągnąć kogoś na dane stanowisko, to po przeczytaniu tego tekstu, powinniście już wiedzieć, czego od takiej osoby powinniście w teorii wymagać.
Artykuł ten należy traktować z przymrużeniem oka, ponieważ zawiera śladowe ilości sarkazmu oraz ironii. Czasami mogą pojawić się nawet przekleństwa, więc nie polecamy go osobom, które mają z tym większy problem.
Jak zapewne dobrze się orientujecie, każda organizacja dochodzi do punktu, gdzie jedna osoba nie jest w stanie ogarnąć wszystkich spraw dotyczących zarządzania danym projektem. Działalność zaczyna się rozrastać – jesteście w stanie zlecić część uprawnień innym osobom, które przypadkiem są chętne żeby wam pomóc (oczywiście mają w tym swój cel).
W końcu zdecydujecie się powierzyć część obowiązków komuś innemu – wszystkiemu winny jest czas. Zazwyczaj, jeżeli ktoś decyduje się założyć własny zespół albo organizacje, to ma tego czasu bardzo dużo i szuka na siłę zajęcia, żeby się nie zanudzić na śmierć. Wraz z kolejnymi tygodniami obowiązków przybywa, a nasz czas wolny może ulec skróceniu w związku z np. zajęciami szkolnymi, pracą itd. Oczywiście należy pamiętać, że można prowadzić projekt od początku do końca samemu, jednak w późniejszym czasie nie jest to najbardziej efektywny model (o czym z resztą postaram się więcej napisać w przyszłości).
Przejdźmy do poszczególnych funkcji (w tej części tekstu, będą to głównie funkcje wyższego szczebla), które możecie pełnić WY lub wybrane przez was osoby.
Właściciel
Niby wszyscy wiedzą co robi właściciel, ale jakbym zapytał was o to wprost, to zapewne tylko nieliczna grupa znałaby odpowiedź. Po pierwsze, właściciel to nie CEO! Faktycznie, wielu właścicieli – szczególnie w polskich organizacjach, robi za CEO, jednak nie oznacza to, że obowiązki właściciela pokrywają się z obowiązkami CEO. Jest wręcz odwrotnie.
Właściciel to człowiek, który ma za zadanie nakreślić ogólną koncepcję danego projektu – w tym wypadku, chodzi oczywiście o cel organizacji. Brzmi to trochę enigmatycznie, więc podam przykład. Kojarzycie ten debilny tekst „drużyna z aspiracjami i ambicjami chcąca osiągnąć sukces w e-sporcie”? To właśnie jest ta koncepcja. Właściciel musi ją ustalić, a następnie określić potencjalne sposoby na wprowadzenie jej w życie.
Właściciel nie ma obowiązku finansowania projektu z własnych pieniędzy. Dziwi was to? Skoro gracze mogą bawić się w organizacjach e-sportowych za czyjeś pieniądze, to właściciel ma takie samo prawo jak oni. Kwestią odrębną jest to, kto w takim razie będzie finansował organizacje oraz jakie konsekwencje czekają na właściciela, który cały hajs od inwestorów przeznaczony na organizację, przepier***i na ruletce. Niby detal, ale czasami określenie dokładnych obowiązków i przywilejów właściciela, może uratować projekt przed upadkiem.
Właściciel nie musi być jeden. Może ich być kilku. Osobiście, nie jestem fanem tego rozwiązania, jednak należy pamiętać, że w niektórych sytuacjach, co dwie głowy to nie jedna. Jeżeli decydujemy się na istnienie kilku właścicieli, należy zwrócić uwagę, czy ich interesy pokrywają się z naszymi oraz czy wizja projektu jest przynajmniej podobna do naszej. Jeżeli nie, to radzę pozostać przy jednym właścicielu.
Właściciel ma pełne prawo do czerpania korzyści z zysku jaki wypracuje organizacja. W końcu to on umożliwia danej drużynie korzystanie z: grafik organizacji (do których powinien posiadać odpowiednie prawa), infrastruktury, kanałów w social mediach itd.
Jeżeli w ten sposób postrzegacie właściciela organizacji e-sportowej, to jesteście na dobrej drodze, żeby wasza organizacja działała dłużej niż 6 miesięcy. Należy tutaj jednak pamiętać, że właściciel – z racji określonych obowiązków i przywilejów, stanowi odrębną część organizacji i nie należy traktować go na równi z pracownikami, którzy są w dużej mierze ograniczeni przez wizje tego pierwszego.
Zarząd
Chyba już powoli umierająca instytucja w każdej organizacji e-sportowej. Niby jest potrzebna, ponieważ zarząd, jak sama nazwa wskazuje, ma za zadanie zarządzać, a przynajmniej podrzucać dobre pomysły w celu usprawnienia organizacji. Z drugiej jednak strony, w polskich realiach e-sportowych, zarząd stał się miejscem do którego przez wiele lat wrzucano każdego współpracownika, który miał jakiekolwiek pojęcie o grach komputerowych i pisaniu newsów. Kończyło się to zazwyczaj na tym, że właściciel i tak musiał sam zapier****ć z robotą (bo nie potrafił jej zlecić komuś innemu), a cały zarząd zamiast zajmować się wprowadzaniem innowacji, praktycznie nie funkcjonował.
Obecnie, lepiej jest wydzielić określone stanowisko doradcze, niżeli tworzyć cały zarząd, który miałby tylko funkcjonować teoretycznie.
CEO
Nieoficjalny Brat bliźniak właściciela. Jak już napisałem wcześniej, jest to mylne pojęcie. Głównym obowiązkiem CEO jest wprowadzenie celu organizacji w życie. Żeby to zrobić, musi on wybrać określone sposoby na jego wykonanie oraz narzędzia i pracowników, którzy mu w tym pomogą. Proste? Niekoniecznie.
CEO jest wybierany przez właściciela i jest najważniejszym stanowiskiem w organizacji e-sportowej. W tym przypadku nie możemy zdecydować się na dwie osoby – stanowisko musi należeć do jednego człowieka, dzięki czemu unikniemy niepotrzebnego zamętu. Od CEO zależy: podział obowiązków na stanowiskach operacyjnych ,dobór kadr, tworzenie planów, a także wykorzystanie dostępnego budżetu. W skrócie można powiedzieć, że CEO w polskich organizacjach e-sportowych robi za tego ziomka, który przy jak najmniejszych kosztach, potrafi zrobić coś z niczego.
Odnośnie tej funkcji, najlepsza rada jaka przychodzi mi do głowy, to wybór takiej osoby, która chce przy tym zapier****ć. Jeżeli zdecydujesz się na wybór dobrego ziomka, który będzie się obijał lub twierdził, że czegoś nie da się zrobić, to w zasadzie, możesz już zamykać projekt, bo z kimś takim u steru ciężko będzie coś osiągnąć. Wiele razy widziałem właścicieli, którzy albo przekazywali funkcję CEO (nieformalnie) idiotom, którzy nie potrafili wykorzystać potencjału projektu, albo trzymali odpowiednie uprawnienia tylko dla siebie, przez co CEO miał związane ręce. Z mojego doświadczenia mogę powiedzieć, że lepiej jest dać pełny zakres wyżej wspomnianych uprawnień, niżeli go ograniczać. W końcu w każdej chwili, jako właściciel jesteś w stanie zmienić CEO (nawet jeżeli łączysz obie funkcje), a ograniczając osobę na tym stanowisku, skazujesz ją de facto na porażkę.
O pozostałych funkcjach dowiecie się w drugiej części, która powinna pojawić się za tydzień (ew. później, zobaczymy jak wyrobię się z czasem).
PS. Oczywiście przypominam, że jeżeli macie jakieś pytania, to zapraszam do ich zadawana drogą mailową lub w wiadomości na naszym fanpage’u.
RDV
Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.