Wczoraj dowiedzieliśmy się, że Origen zostało relegowane i będzie musiało ponownie walczyć w promotion tournament o utrzymanie się w EU LCS. Sytuacja jest dość kuriozalna, ponieważ zespół stworzony przez xPeke, jeszcze w 2015 roku, był zaliczany do najlepszych drużyn na świecie. Dwa lata później musi walczyć kolejny raz w relegacjach.
Trochę historii
Origen powstało w 2014 roku z inicjatywy dwóch byłych graczy Fnatic: xPeke oraz sOAZa, którzy po opuszczeniu fanatyków chcieli nadal grać profesjonalnie. Zespół uzupełnili: Niels (Zven), Mithy i Amazing. Skład ten bardzo szybko ugruntował swoją pozycję w Europie i już w 2015 roku, awansował do europejskiego LCSa. Następnie ekipa xPeke dostała się na finały światowe, gdzie w półfinale okazała się słabsza od zwycięzcy worldsów – SKT. Rok 2016 miał być dla Origen przełomowy..
Jak nie zmieniać graczy
Obecna sytuacja Origen wynika w zasadzie z jednej zmiany, która lawinowo doprowadziła do kolejnych, na poszczególnych pozycjach. W 2016 xPeke zdecydował się na powolne kończenie kariery, a w jego miejsce miał wejść PowerOfEvil – zawodnik ściągnięty z Unicorns of Love. Efekt niestety nie był taki, jakiego wszyscy oczekiwali. POE miał zupełnie inny styl grania niż xPeke, a zespół dalej próbował forsować grę jak za czasów ze swoim byłym midlanerem. Power więc w każdym meczu wychodził na najsłabsze ogniwo – co było dziwne, ponieważ tak ogromny regres formy raczej nie zdarza się przypadkiem.
Następnym ciosem dla OG było odejście ich botlane’a do G2 Esports. Dla tych dwóch graczy była to zapewne najlepsza decyzja, jaką mogli wtedy podjąć (nadal reprezentują G2), mimo, że w zespole xPeke mieli stabilną pozycję. Origen natomiast kolejny raz podjęło dość kontrowersyjną decyzję. Zamiast poszukać całego bota, który łatwo mógłby wpasować się do zespołu, zdecydowali się na zakontraktowanie FORG1VENa i Hybrida. Jak wielkim było to błędem, mogli się przekonać po 4 grach, kiedy to Grek zdecydował się zrezygnować z dalszego grania dla OG.
Kolejne miesiące upłynęły na zmianach, których apogeum przypada na odejście Amazinga i sOAZa, którzy chyba ostatecznie zwątpili w sukces projektu swojego hiszpańskiego kolegi. Do składu Origen zostali dorzuceni: Tabzz, Hiiva, Wisdom, Satorius, oraz osławiony już NaeHyun (żaden inny esportowiec nie wiele tyle o przegranych co on). Przypomina to trochę sytuacje z boisk piłkarskich, gdzie kluby broniące się przed spadkiem ściągają piłkarzy odrzuconych z innych zespołów. W większości przypadków, taka taktyka to zwykłe odwlekanie tego, co jest nieuniknione i patrząc na kolejne zmiany przeprowadzane w rosterze OG, właśnie spotkali się ze swoim losem. Jedyna ich szansa na odbicie się od dna, to rozpoczęcie budowy składu od podstaw, tak jak zrobił to xPeke przy tworzeniu pierwszego składu Origen.
Jak nie wymieniać trenerów
Na osobną uwagę zasługuje także wybór trenerów w zespole OG. Przez około 2 lata działania zespołu, przez organizację przewinęło się 5 trenerów: Hermit, Hazel, NicoThePico, Araneae, LeDuck. Co to oznacza dla graczy? Każdy trener zaczynał budować swoją filozofię prowadzenia zespołu, ale żaden z nich nigdy nie dostał szansy, by doprowadzić ten proces do końca. W efekcie każdy nowy coach, pracował na podstawie tego, co wypracował jego poprzednik, a że czasu było mało, to błędy pojawiające się wcześniej były dalej powielane.
W Korei zasada dotycząca tworzenia drużyny jest prosta – budowę zespołu zaczynasz od trenerów a kończysz na graczach. Dzięki takiemu podejściu, nie występuje problem dostosowywania strategii do graczy – ponieważ to zawodnicy są dobierani do danych założeń taktycznych. Origen wykonało zupełnie odwrotny manewr i jak się okazało, był on kompletnie nieskuteczny.
Jak nie prowadzić organizacji
Trzeci aspekt funkcjonowania zespołu, który w dużej mierze przyczynił się zapewne do jego słabszych występów, to sposób prowadzenia drużyny OG na szczeblu organizacyjnym. Afera z Trig Esports, który to miał zajmować się funkcjonowaniem Origen, utrata całej grupy redaktorów, którzy nie dostali wynagrodzeń, czy też momentami idiotyczne decyzje dotyczące kontraktowania kolejnych graczy/trenerów/pracowników, to zapewne tylko część problemów, jakie stworzył organ zarządzający Origen.
Bob, czy da się to jeszcze naprawić?
Origen będzie miało jeszcze jedną szansę obrony slota w LCSie. Nie mówię, że jest to niewykonalne – z odpowiednim trenerem i zawodnikami idzie tego dokonać. Pytanie tylko, czy da się stworzyć team dysponując tak małą ilością czasu i czy ktoś w OG pójdzie po rozum do głowy, żeby kompletnie przebudować skład? Dla osób prowadzących własne teamy esportowe przykład OG jest cenny, ponieważ pokazuje, że posiadanie najlepszych lub znanych graczy, nie zawsze oznacza osiąganie świetnych wyników.
RDV
Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.