team kinguin

Public Relations w Team Kinguin – CEO o dywizji CS:GO

Tydzień temu w internecie pojawiło się oświadczenie (czy może raczej wpis?) twórcy marki Kinguin i CEO Team Kinguin. Dotyczyło ono słabszych wyników polskiej dywizji CS:GO, która już od jakiegoś czasu reprezentuje TK. Wiele osób odebrało je bardzo negatywnie. Osobiście uważam, że wiele z tych krytycznych komentarzy, bardziej wynikało z sympatii do samych graczy niż z faktu przeczytania całego oświadczenia.

 

Streszczenie dla leniwych

We wstępie, Wanli opisał krótką historię dywizji CS:GO, od momentu przyjęcia jej pod skrzydła Team Kinguin. Dowiadujemy się z niej, że najpierw było całkiem fajnie, ale z czasem, drużyna zaczęła osiągać coraz to gorsze rezultaty. Zdaniem CEO TK, punktem krytycznym było przegranie meczu z Gambit Esports w kwalifikacjach online do jednego z turniejów. Zawodnicy wiedzieli bardzo dobrze, że muszą zapracować sobie na awans do czołówki. Mówiąc dokładniej, by przegonić przeciwników, musieli pracować ciężej od nich.

team kinguin

Oryginalne oświadczenie CEO Team Kinguin

Zdaniem Viktora, organizacja oraz gracze doszli do wniosku, że tylko profesjonalne drużyny będą w stanie wejść na szczyt, a następnie się na nim utrzymać. Z tego też powodu podjęli razem decyzję o skoszarowaniu (taki żarcik, dobrze wiemy, że Gaming House > koszary wojskowe) zawodników w jednym miejscu. Gracze mieli także zacząć pracować nad systemem dowodzenia, który to ponoć kulał w ostatnich kilku miesiącach.

Następnie, CEO TK zaczyna wspominać o głównych problemach z jakimi mierzą się obecnie gracze dywizji CS:GO: Brakiem podziału na grę for fun oraz trening i nie trzymaniem się wyznaczonych wcześniej ról. Stwierdza także, że ciężko jest poprawić te elementy, gdy zawodnicy nie przygotowują się w jednym miejscu.

Celem jaki Wanli chce osiągnąć pod koniec 2017 roku, jest top 15 rankingu światowego CS:GO.

 

Analiza wpisu

Pod względem PRowym, taka wypowiedź jest świetnym posunięciem – przynajmniej, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia. Wiele osób zarzuca jej jednak negatywny wydźwięk. Głównym argumentem krytyków, jest to, że CEO organizacji nie może wypowiadać się źle o swoich zawodnikach. Nie powinien także roztrząsać publicznie brudów związanych z działaniem drużyny. Nikt jednak nie zauważył, że to właśnie Wanli wziął na siebie przyjęcie całej fali hejtu, która w innych okolicznościach (np. w momencie wycieku informacji o rodzaju problemów w Team Kinguin), spadłaby na wybranego zawodnika TK. Czasami szczerość – nawet ta najbardziej pozorna, jest najlepszą formą obrony.

Dzięki jednemu postowi na facebooku, Viktor uciął temat wszystkich spekulacji, związanych z możliwymi zmianami w polskim zespole. Nie podał przy tym żadnych nieznanych szczegółów, które mogłyby wpłynąć na dalsze funkcjonowanie teamu. Chyba nikt nie powie, że mówienie o problemach dotyczących gry zespołu lub o braku zaufania ze strony graczy do IGLa i trenera, było jakąś wielką tajemnicą? Z drugiej strony, te rewelacje wcale nie muszą być prawdziwe na 100%. Przeciwnicy TK w najbliższych meczach, nie mają więc żadnego punktu zaczepienia.

Trzeba także wziąć pod uwagę fakt, że nie znamy pełnej sytuacji w Team Kinguin. Moim zdaniem, zawodnicy zostali wcześniej poinformowani (wynika to poniekąd z oświadczenia) o planach co do publikacji tego tekstu. Dostaliśmy więc oficjalną wersję, której wszyscy będą się teraz trzymali – niezależnie od plotek biegających po internecie.

Jedyne, do czego osobiście bym się przyczepił, to nie opublikowanie tego postu na fanpage’u lub stronie Team Kinguin. Oczywiście, mogło to być celowe zagranie, mające za zadanie zmniejszyć znaczenie informacji zawartych w tym wpisie, ale jak już TK zaczęło się bawić w przemyślenia prezesa, to mogło na tym zyskać odrobinę więcej, uwiarygadniając wypowiedź swojego CEO.

 

Co z tego wynika?

Nie wszystko co nosi znamiona informacji publicznej, zawsze jest prawdziwe. Nie wszystko co jest publikowane w internecie, musi spełniać rolę, którą temu przypisujemy. Tekst opublikowany przez CEO Team Kinguin, może być tego świetnym przykładem. Na pierwszy rzut oka, jest to przedstawienie planu ratowania zespołu, który w ostatnich miesiącach nie spisywał się na miarę własnych możliwości. Budzi on lekką kontrowersję. Jeżeli jednak przyjrzymy się mu bliżej, zobaczymy, że zawiera on wiele nieścisłości oraz informacji, które już znaliśmy. Czy nadal odbieramy go w ten sam sposób co wcześniej?

 

RDV

Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.