Miał być dzisiaj tekst dotyczący CS:GO, ale w ostatniej chwili pojawiła się dość kontrowersyjna sprawa związana ze sceną Fify. CS nie zając, nie ucieknie, a może do tego czasu zdobędę trochę więcej materiału. Przejdźmy jednak do głównego tematu tego wpisu. Miałem nie przygotowywać dłuższej wypowiedzi na temat Szamilka, jego zachowania i poczynań. Jednak z racji opublikowania przez Gdansk Lions, oświadczenia w sprawie pozyskania nowego zawodnika Fify, pozwoliłem sobie przedstawić mój subiektywny pogląd na całą tę sprawę.
Oczywiście nowym nabytkiem Lwów, okazał się Andrzej „Szamilek” Niemiec. Niby nie ma w tym nic dziwnego, poza faktem, że gracz ten posiada bana w lidze ESL do 21.07.2016 r., którego uzyskał podczas próby ustawienia jednego z meczów.
Mimo to, organizacja zdecydowała się przyjąć go do swojego składu. Nie zrozumcie mnie źle. Wiele razy pisałem już, że nikomu nie zamierzam wydzielać, na co ma przeznaczać swoje pieniądze – twoja kasa (sponsorów), twoja decyzja na co ją wydasz. Mam jednak pewne wątpliwości co do podanego uzasadnienia.
Co zyska organizacja?
Głównym problemem, który nurtuje mnie, nawet po przeczytaniu newsa na stronie GL, jest sens przyjmowania takiego gracza do siebie. Jestem w stanie zrozumieć, że może i ma on pewną wartość, bo potrafi coś ugrać na turniejach w Polsce. Jak się ma to jednak do jego reputacji oraz wyników w silniej obsadzonych turniejach w kraju jak i poza nim? Tutaj zaczynają się schody, bo organizacja w żaden sposób nie komentuje tego. W wolnym tłumaczeniu na język polski, ich oświadczenie brzmi następująco:
Rozmawialiśmy z Andrzejem już od dłuższego czasu. Byliśmy gotowi przyjąć go do naszego teamu tydzień temu. Przed ogłoszeniem jego dojścia do nas, próbowaliśmy zlikwidować jego bana w ESL. Niestety nie byliśmy w stanie tego dokonać. Zdecydowaliśmy jednak, że będziemy dalej wspierać Andrzeja. Argumentem stojącym za tą decyzją jest dobry kontakt jaki utrzymujemy z Szamilkiem. Wierzymy, że może on mieć ogromny wpływ na polską scenę Fify. Przyznał się już do swoich wcześniejszych błędów i wierzymy, że z odpowiednim wsparciem może stać się godnym zaufania i utalentowanym graczem Fify.
Dziwi mnie trochę, że ktoś pozwolił sobie na taką publikacje. Samo stwierdzenie, że przyjęty gracz może stać się utalentowanym zawodnikiem (myślałem, że talent się posiada, a umiejętności zdobywa), zakrawa o brak pomysłu na to, co wpisać na końcu tej notatki. Ciekawa jest także sprawa z próbą ściągnięcia bana, bo szczerze mówiąc, nie wiem jak organizacja miałaby tego dokonać? Łapówka, czy próba przekonania, że to pies albo kot chciał sprzedać mecz? Nie zgadzam się także ze stwierdzeniem, że gracz przyznał się do swoich błędów. Mamy na to jakiś dowód? Zdjęcie, wpis na fanpage’u, oświadczenie, cokolwiek?
Nie ukrywam, że NIE jestem na bieżąco ze sceną Fify. Mam jednak wrażenie, że ktoś mający wsparcie finansowe jest w stanie znaleźć gracza, który: ma pewne osiągnięcia na polskiej scenie, nie posiada gamingu i nie był umoczony w dziwne sytuacje jak np. wyżej wymienione kupowanie spotkań. Czyżby przeważyły tutaj inne względy?
Co ma z tego gracz?
Co mnie najbardziej dobija w zachowaniu Szamilka to jego lekceważące podejście do całej sprawy. Zachowuje się tak, jakby odbył już swoją karę. Dziwi mnie także jego niesłowność, do której poniekąd odniosło się GL w swoim oświadczeniu. Chcecie dowód? Na początku 2015 Szamilek zamieścił na fanpage’u znamienne dwa zdania, których ani nie spełnił, ani się z nich nie wycofał.
Nagle po krótkiej przygodzie z CS:GO zaczyna na nowo grać w Fifę i dołącza do RTF, które zamienia następnie na GL. Widzicie w tym zachowaniu jakieś logiczne oznaki? Ja osobiście nie widzę i nawet nie staram się ich szukać. Moim zdaniem zawodnik nadal kpi sobie ze swojej kary i nie próbuje nawet zrozumieć jej sensu. To tak jakby osoby odpowiedzialne za ustawianie meczów w piłce nożnej, nie ponosiły żadnych konsekwencji, mając przy tym pozwolenie na dalsze funkcjonowanie w tym sporcie. Nie muszę przypominać jak to się skończyło w przypadku polskiej ligi i ile klubów zostało zdegradowanych po tym, gdy sprawa ujrzała światło dzienne.
Co z tymi banami?
Moje podejście do tego typu blokad jest bardzo proste. Ban tyczy się zawsze konkretnej gry i w jej obrębie rozpatrujemy każdą sprawę. Dostałeś blokadę na 2 lata w ESL za CS:GO? Możesz nadal sobie grać casualowo w ten tytuł, ale miej trochę szacunku do siebie i innych – nie graj w turniejach, a przynajmniej nie szukaj organizacji, która opłaci ci wyjazd na LANa. Ban znika po 2 latach? Świetnie, możesz dalej kontynuować swoją karierę gracza. Proste i logiczne. Niestety, w wielu przypadkach działania podejmowane przez ludzi są odwrotne. Szczytem wszystkiego jest podejście poszczególnych organizacji, które kierują się tylko i wyłącznie swoim interesem. Jeden zdecyduje się złamać barierę tabu i nagle kolejni do niego dołączają – samonapędzające się koło. Przykład Szamilka dobitnie pokazał, jak bardzo wypaczone są standardy w polskim e-sporcie. RTF po przyjęciu Pana Andrzeja, tłumaczyło się, że ich zdaniem odbył on już swoją karę (jest w końcu podróżnikiem w czasie – 3 miesiące liczą się jako 2 lata), natomiast GL stwierdziło, że próbowało ją usunąć, ale sam ban, nadal nic nie zmienia w kwestii wspierania zawodnika. Wychodzi na to, że obie organizacje mają zupełnie inne podejście do tej sprawy, ale nadal uważają, że wspierają swoimi działaniami grę fair play. Takich paradoksów na przestrzeni lat zebrało się więcej, czego efektem była próba ustawienia meczu podczas EPSa.
Może jakaś standaryzacja?
Pamiętam niedawno opublikowany artykuł na Cyberpsorcie, dotyczący stworzenia związku e-sportowego. Autor stwierdził w nim, że nie ma potrzeby tworzenia takiej struktury. Nie wziął jednak pod uwagę wielu aspektów, chociażby tych etycznych. Na chwilę obecną, każda organizacja decyduje sama: kogo zatrudnia, którzy zawodnicy ją reprezentują oraz jak powinno interpretować się poszczególne blokady w ligach.
Gdyby powstała grupa, zrzeszająca początkowo 4 najlepsze organizacje e-sportowe w Polsce i organizatorów kilku największych turniejów offline i online w naszym kraju, istniałaby szansa na to, że po dłuższych rozmowach, udałoby się stworzyć pewnego rodzaju regulamin, do którego gracze, organizatorzy oraz gamingi zrzeszone w tej grupie, musiałyby się stosować. Oczywiście problem może stanowić ilość zarejestrowanych prawnie organizacji, jednak pamiętajmy, że standardy przyjmowane przez profesjonalistów, zawsze są respektowane przez amatorów. Dlaczego nikt się tym jeszcze nie zajął? Nie wiem. Kiedyś była próba stworzenia podobnego stowarzyszenia, chyba o nazwie Esports Team Union. Na planach i prezentacji się skończyło. Może pora reaktywować ten pomysł?
Koniec wywodu
Nie muszę mówić, że zawarte tutaj przemyślenia są tylko i wyłącznie moim widzeniem tego problemu. Każdy może wyrobić sobie własne zdanie, ewentualnie przedstawić swoją wizję działania w tego typu przypadkach. Jak to zwykle bywa w takiej sytuacji, jest mnóstwo możliwości i na rozpisanie wszystkich, nie starczyłoby czasu. Faktem jest, że problem interpretacji banów nie zniknie i jeszcze przez jakiś czas będzie gościł, czy to na tym blogu, czy też na innych stronach zajmujących się sportami elektronicznymi. Do tego czasu, ważne, żeby osoby zainteresowane, były świadome tego, kogo wspierają ich ulubione organizacje i jakie mają poglądy np. na ustawianie meczów.
RDV
Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.
Jeden wielki pajac z tego typa i tyle :d