Od pewnego czasu na scenie League of Legends trwają dyskusje na temat tego, czy pensje graczy powinny być jawne, czy może system działający obecnie – czyli ukrywanie zarobków zawodników, jest najlepszy i nie powinno się go zmieniać. Wypowiadało się w tej sprawie już wiele osób, począwszy od dziennikarzy e-sportowych a skończywszy na samych graczach i chyba żadna ze stron nie przekonała swoich przeciwników. Gdzie więc leży problem?
Riot wyczekuje
Nie jest chyba nowością, że Riot nie zajmuje obecnie żadnego stanowiska w tej sprawie. Powiedziałbym nawet, że robi to celowo by uniknąć niepotrzebnych problemów. Jest to działanie wynikające w dużej mierze z doświadczenia studia, które można określić tylko w jeden sposób – najpierw zbadaj reakcję, potem podejmuj decyzję. Niezależnie więc, czy chodzi o o dodawanie nowej postaci do samej gry, czy wprowadzenie nowego systemu rankingowego, wszystko musi zostać najpierw sprawdzone na ludziach, a dopiero potem można podjąć decyzję, czy opłaca się to wprowadzać.
Ma to swoje plusy jak i minusy. Na pewno dzięki takiemu zachowaniu Riot uchodzi za bardziej bezstronny podmiot, któremu zależy na podjęciu odpowiednich środków w celu zabezpieczenia interesu graczy, sponsorów jak i samych organizacji. Nie jest to może widoczne na pierwszy rzut oka, jednak jeżeli przypatrzycie się dokładnej całemu schematowi działania, to RG musi się nieźle natrudzić, żeby spełnić oczekiwania wszystkich stron. Negatywnym efektem jest na pewno zagubienie niektórych ludzi, którzy działają w tej branży. Strach przed zmianą pewnych przekonań, powoduje, że wiele osób w ostatnim czasie zaczęło się wypowiadać na temat płac, mimo iż one same nie zależą bezpośrednio od nich (dziennikarze e-sportowi w tym przodują).
Gracze i organizacje mają różne cele
Najważniejszym aspektem, którego nikt jeszcze nie poruszył w żadnym materiale publikowanym w internecie odnośnie tej dyskusji, jest rozbieżność celów działania. Graczom zależy na otrzymywaniu pieniędzy w zamian za reklamę i granie pod szyldem sponsora/organizacji. Organizacjom zależy na pozyskiwaniu pieniędzy od sponsorów i fanów przy jak najmniejszych kosztach zapewniających funkcjonowanie projektu. Chociaż te dwa elementy są ściśle powiązane ze sobą, to niestety, ale w wielu kwestiach się rozmijają. W celu zapewnienia optymalnego działania, obie strony muszą często iść na pewne ustępstwa. W przypadku publikowania pensji zawodników mamy więc do czynienia z tego typu aspektem. Z jednej strony, jest to na rękę dla gracza, do którego może się zgłosić ktoś z lepszą ofertą (przy zachowaniu wszystkich punktów regulamin LCS). Z drugiej strony, organizacji nie jest na rękę publikowanie tego typu informacji, ponieważ jest to podawanie swoich graczy „na widelcu” konkurentom z lepszymi zasobami finansowymi. W zasadzie dokładnie tyle musicie wiedzieć, żeby opowiedzieć się po jednej ze stron tego „konfliktu”.
Lepsze jest wrogiem dobrego
Najbardziej kuriozalne jak dla mnie, były wypowiedzi ludzi stojących za Ember i H2K. Czytelnik, który widzi dwa różne podejścia do całej sprawy, może uznać, że Ci pierwsi mają rację. W końcu Ember twierdzi, że robi wszystko dla graczy i chce żeby kwestia zarobków była przejrzysta. Problem jest jednak taki, że Ember mając do dyspozycji takie zaplecze finansowe jakie ma obecnie, może sobie pozwolić na publikację pensji, ponieważ nikt o zdrowych zmysłach nie będzie próbował przebić ich oferty. Dlatego postulat H2K o robieniu audytu jest o wiele bardziej racjonalny. W końcu na konkretne zarobki decydują się ostatecznie sami gracze, natomiast organizacje muszą zapewnić ciągłość wypłacalności pensji – i to właśnie ten aspekt powinien nas najbardziej interesować. Audyt robiony przez każdą organizację będącą w LCSie, powiedzmy raz na split, pozwoli nam wszystkim a w szczególności Riot Games, lepiej nadzorować działania poszczególnych gamingów. Taki nakaz pozwoliłoby na uniknięcie kolejnych skandali w postaci szemranego finansowania Azubu, czy też wyprowadzania pieniędzy w celu finansowania innej organizacji, jak robili to wcześniejsi kierownicy Meet Your Makers i SHC.
Najważniejszy jest rozum
W całej tej dyskusji nie chodzi tak naprawdę o dobro graczy. O wpływy walczą poszczególne podmioty, które w przyszłości będą na pewno chciały poszerzyć swoją działalność i ustabilizować markę na scenie e-sportowej. Jawne pensje to zwykły pretekst do narzucenia reszcie swojego toku rozumowania. Jeżeli uda im się wprowadzić własne zasady, będą mogli kontrolować w pewnym stopniu cały rynek organizacji za pomocą pieniędzy, które niewątpliwie zwolennicy takich rozwiązań posiadają. Nie dajmy się więc zwariować i szukajmy takich rozwiązań, które będą rodem z prawdziwego sportu, ale będą faktycznie sprzyjały interesowi zawodników.
Marcin „nisu” Rusin
http://www.gamespot.com/videos/travis-talks-many-players-are-underpaid-salaries-s/2300-6428767/
http://www.twitlonger.com/show/n_1so3aqg
http://www.gamespot.com/articles/immortals-ceo-its-pretty-obvious-that-player-salar/1100-6433355/
https://splyce.gg/topics/post/181
RDV
Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.