Zastanawiałem się od czego zacząć cykl, który zatytułowałem: „Polskie Getto”. Wiedziałem, że będę chciał w nim poruszyć temat zachowań poszczególnych osób, które bardzo często aspirują do miana polskiej czołówki pod względem: umiejętności, organizacji, zaplecza finansowego itd., ale z drugiej strony na każdym kroku potrafią spier…. najbardziej stabilny element danego projektu, za który są odpowiedzialni.
Szczęście w nieszczęściu, pierwszy temat przyszedł do mnie sam. No może nie do końca, ponieważ wszystko rozbija się o moją współpracę z organizacją INFRACTION Gaming, jednak pełniąc tam funkcję redaktora/managera musiałem zainteresować się turniejem o nazwie Cracow Gamespot 2014.
Powód był jeden – zespół INF w grze CS:GO wywalczył slota w eliminacjach organizowanych przez serwis Allplay.pl co zaowocowało występem na turnieju offline organizowanym w Krakowie. Nie zrozumcie mnie tutaj źle, występ dywizji oceniam na bardzo dobry – w końcu nie każdy na pierwszym swoim lanie, grając ze stand-inem wychodzi z grupy i zajmuje miejsce w przedziale od 5-6. Natomiast sam przebieg turnieju zadziwił mnie do tego stopnia, że nie omieszkam tutaj o tym wspomnieć.
1. JAK ZROBIĆ Z KWALIFIKACJI CYRK
Zawsze byłem tego zdania, że jeżeli organizator daje zespołom określony czas na zapisanie się do turnieju, to po zamknięciu zapisów i rozegraniu już pierwszych meczów, nikt nie może się dopisać. Z tego błędu wyprowadzili mnie administratorzy serwisu, przy pomocy którego były organizowane eliminacje. Przecież to logiczne, że skoro w grupie A znajduje się zespół który oddaje w/o trzeba tam dorzuć inny zespół, który został stworzony godzinę temu i nie miał jak się wcześniej zapisać. Co z tego, że w grupie C można było w ten sam sposób zrobić miejsce – liczy się, że chłopaki będą mogli zagrać!
2. BĘDZIEMY STREAMOWAĆ … NIEKTÓRE ZESPOŁY
Takiej sytuacji jeszcze chyba nigdy nie widziałem. Ok, może zdarzały się podobne – mamy 8 grup, goni nas czas, pokażemy tylko po jednym meczu z każdej grupy i będzie git. W przypadku CGS, to wyglądało bardziej jak stream sponsorowany przez pewną organizację w celu pokazywania poczynań tylko jednego zespołu. Pierwszy mecz grupy A już się odbył i nie można było pokazać go na wizji – mogę to kupić. W play-offach pokazać pierwszy mecz drabinki A, a potem dograć drabinkę B gdzie znajduje się zespół, którego managerem jest komentator – coś mi tu nie gra. W momencie gdy ma zacząć się spotkanie INFRACTION vs HyperShots, komentator stwierdza, że musi kończyć i nie pokaże tego meczu – co to k….a jest? Jeżeli organizowany jest teoretycznie profesjonalnie przygotowany turniej LANowy w którym wpisowe od teamu wynosi 250 zł, spodziewałbym się streamu, który pokaże wszystkie mecze, tak żeby team/organizacja, która jest mało rozpoznawalna mogła się zareklamować. Najwidoczniej, osoby odpowiedzialne za krakowski turniej były bardziej zajęte planowaniem after party, niż ogarnięciem tego typu problemów.
3. FINAŁY TURNIEJU OFFLINE ZAGRACIE SOBIE W INTERNECIE
To akurat przytrafiło się zawodnikom biorącym udział w turnieju League of Legends. Nie mam pojęcia jak można nie dopilnować czasu do tego stopnia, że finał LANa musisz grać w domu. To po co było jechać XXX km na turniej skoro można było rozegrać go w internecie? Przy okazji organizatorzy popisali się po raz kolejny (ponoć podobna sytuacja przytrafiła się rok temu w przypadku turnieju CS:GO) znajomością zmiany regulaminu na czas, zmieniając zasady awansu poszczególnych drużyn z grup do fazy play-off.
4. KOŃCZ WAŚĆ, WSTYDU OSZCZĘDŹ
Niestety, nie zamierzam nikomu słodzić, tak jak zrobili to chłopaki z CS:GO na pewnym portalu zaczynającym się na literę A. Z perspektywy dwóch drużyn na pewno był to udany LAN. Organizatorzy zrobili wszystko, żeby dostali się do finału i zgarnęli nagrody ufundowane przez innych uczestników turnieju, których potraktowano jak zło konieczne. Na domiar złego, w mediach (fb, oficjalna strona turnieju) nikt z organizatorów nawet nie wspomniał o wyżej opisanych problemach. Najwidoczniej bliżej im do propagandy rosyjskiej, gdzie „mamy sprawny rząd, silne państwo, a gospodarka rozwija się coraz lepiej” niż do publicznego przyznania się do błędów organizacyjnych.
Gdybym był na miejscu kogoś, kto chciałby zainwestować chociaż trochę pieniędzy w polski e-sport, to bardzo dogłębnie bym się zastanowił czy o wiele więcej nie da mi np. zapłacenie jakiemuś pijakowi spod monopolowego, żeby na golasa przebiegł się po mieście z banerem reklamowym mojej firmy. Nie dość, że reklama dotarłaby do większej ilości osób, to jeszcze zaoszczędziłbym 150 zł.
Domyślam się, że mogą zaraz paść komentarze o treści: „nie było Ciebie tam, g…o wiesz, więc się nie odzywaj ty %&$#@”. Osoby myślące w ten sposób będą mieć po części rację – nie było mnie tam bezpośrednio. Była tam jednak drużyna, którą staram się wspierać. Niestety ciężko jest pomagać komuś, komu rzucane są pod nogi kłody.
Jeżeli w następnym roku nadal będę współpracował z INFRACTION, a ich dywizja CS:GO lub LoL będzie miała możliwość pojechania na kolejną edycję tego turnieju, to bądźmy szczerzy – na 99% nie pojadą. Szkoda nerwów i pieniędzy na prywatne bankiety e-sportowe.
PS. Drobny suchar. W myśl zasady „Jak cię widzą, tak cię piszą”, może lepiej jak w następnym roku impreza wystartuje pod nazwą CGS powered by kolesie?
.
RDV
Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.
yeah 😀