Team Kinguin – no chance?

Drużyna, która została założona niecałe 5 miesięcy temu – Maikelele, ScreaM, fox, rain oraz SKYTTEN. Niestety, po dwóch miesiącach gry SKYTTEN opuścił szeregi teamu, a dołączył dennis.
Cała piątka wyszła z założenia, że ich celem jest major – ESL One Cologne. Udało im się tego dokonać. Dostali się na majora oraz wyszli z grupy, aby zagrać na LANXESS Arena – największym turnieju w historii CS:GO …  Ale zacznijmy może od początku i przejdźmy aż do momentu, w którym odpadli , a następnie zastanówmy się, jakie są ich możliwości na przyszłość.

 

Początki i historia

 

Początkowo na pewnym portalu pojawiła się informacja, jakoby Maikelele oraz ScreaM mieli założyć team – informacja rozeszła się dosyć szybko, dużo osób ucieszyło się, że w końcu mogą zobaczyć ScreaMa na dużej scenie po roku przerwy, kiedy to po zmianach na francuskiej scenie, nie został wzięty ani do Titan ani do LDLC – a po stworzeniu drużyny w Epsilon, jego towarzysze sprzedali mecz przez co zostali zbanowani na rok ze sponsorowanych przez Valve turniejów.

Maikelele nie zaprzeczył plotkom, choć sam był zdziwiony i nie wiedział jak ta informacja wyszła na jaw. Wszyscy byli pewni, że tą organizacją, do której dołączą będzie SK-Gaming. Kilka dni później, gdy informacja została ujawniona ostatecznie, był to Team Kinguin. Choć początkowe wyniki nie były świetne, to jako team pokazali, że bardzo szybko mogą stać się drużyną, która powalczy z każdym. Ale czy rzeczywiście z każdym?

 

Droga do ESL One w Kolonii

 

Pierwszym LANem, na którym zagrali, był DreamHack Open Summer, w którym poza dobrymi wynikami w kwalifikacjach niewiele pokazali w głównym turnieju. Porażka na Natus Vincere oraz Dignitas zakończyła ich udział na tutejszym DH, z którego wrócili do domu z niczym. Jednakże jak to sami powiedzieli – na początku nie jest łatwo, jesteśmy drużyną złożoną z osób z kilku krajów, nie znamy się – liczy się doświadczenie. Z DreamHacka pojechali prosto do Polski, gdzie na bootcampie w BuddaPlay trenowali przez niecały tydzień. Treningi były ograniczone do minimum – rain, który po kupnie nowych butów dostał infekcji stopy, oraz SKYTTEN, który miał wysoką gorączkę i wymiotował krwią, byli czasowo wyłączeni z gry. W oświadczeniu ScreaMa oraz Maikelele, cały team miał zrezygnować z kwalifikacji do Gaming Paradise w Słowenii, jednakże ostatecznie z standin-em – NiKo postanowili powalczyć, gdzie z pierwszego miejsca po wygraniu z Rock oraz podwójnie z FlipSide, dostali się do głównego turnieju. Wyniki były coraz bardziej zadowalające, 5 dni później wygrali z Natus Vincere 2:0 w Counter Pit League a tydzień przed kwalifikacjami do ESL One Cologne zostali zaproszeni na DreamHack Valencia, gdzie Polacy z VP na pewno szybko nie zapomną przegranej na Kinguin 16:0 na mapie de_cache.

Same kwalifikacje, które odbyły się w Kolonii poszły bardzo gładko dla międzynarodowego składu Kinguin – pokonali PENTĘ, KillerFish oraz Dignitas, nie pozwalając ugrać nawet 10 rundPGL Season 1 EU Qualifiers, ostatni przystanek przed samą Kolonią – wygrana 2:1 z HellRaisers oraz gładka wygrana 3:0 na mousesports.

 

ESL One Cologne 2015

 

Miesiąc przed turniejem marzeń, musieli pożegnać swojego coacha – dalito, który został zbanowany przez antycheat Valve. Początkowo nikt nie wiedział, kto go zastąpi, ani co się stanie z drużyną – w Walencji w jednym z wywiadów okazało się, że ich IGLem nie jest nikt z drużyny, a sam coach – który był z nimi od samego początku. Wszystko co mieli przygotowane, w pewnym sensie poszło na marne, a prowadzącym musiał zostać ktoś z zawodników. W lidze CEVO, gdzie ScreaM był DDOSowany, jako stand-in grał LEGIJA, który ostatecznie został ich trenerem.

Sam początek turnieju nie był dla nich za dobry – brazylijskie Luminosity Gaming nie dało im możliwości wygrania nawet 10 rund, a porażka 16:6 bardzo dała im w kość – był to moment, w którym większość uznała, że nie mają szans dostać się do ćwierćfinałów. Po rozlosowaniu grup, z których do play-offów miała przejść druga drużyna, trafili na Immunity oraz Cloud9. Australijski team pokazał, że naprawdę umie grać, a Kinguin dopiero przy stanie 13:8 zaczęło odrabiać straty i ostatecznie wygrać 16:13. Mimo wygranej, po bardzo trudnym meczu i słabej dyspozycji każdy uważał, że to już koniec, a Cloud9 przejdzie do ćwierćfinałów – wszyscy się mylili. Amerykańska ekipa n0thinga przegrała z takim samym wynikiem, i to drużyna Maikelele miała możliwość zagrania przed 10,000 tys. publicznością w LANXESS Arenie. W tym momencie dokonali tego, czego nie dokonała żadna nowa drużyna złożona nawet z zawodników z tego samego kraju – plan został wykonany, a z wyniku zadowolona jest cała drużyna, która ostatecznie w ćwierćfinałach odpadła na duńskie TSM 2:0 zgarniając 10,000$.

 

Podsumowanie

 

Na chwilę obecną wygrane z turniejów Kinguin wynoszą niecałe 25,000$ – czyli na polskie około 80,000 zł. Wynik na pewno nie jest zły, dodając jeszcze 4,200,000$ za same stickery dla wszystkich drużyn uczestniczących w Kolonii (oczywiście jakiś % idzie dla Valve, no i zależnie od tego ile sprzedało się stickerów Kinguin + autografów zawodników) – są to kolejne duże pieniądze.

Od maja wygrali kwalifikacje online do Kolonii, kwalifikacje offline do samego majora, kolejno PGL Season 1 EU Qualifiers, CEVO Season 8 Professional Placement oraz 1,500$QuickShot Arena #2. Ostatecznie wyniki nie są złe, lecz na chwilę obecną nawet jeśli ich zaliczymy do TOP10 drużyn na świecie – grają bardzo nierówno i póki tego nie zmienią, ich mecze są bardzo trudne – ciężko jest przewidzieć wynik końcowy. Mają 5-ciu świetnych zawodników oraz coacha, który może ich spokojnie poprowadzić do zwycięstwa, lecz w mojej opinii to jeszcze zbyt mało czasu na większy sukces.

Osiągneli miano drużyny legendarnej i będą automatycznie grali w kolejnym majorze, który odbędzie się w Katowicach – i to będzie ich największy, prawdziwy test.

 

 

 

 

2 komentarze do “Team Kinguin – no chance?

Komentowanie zostało wyłączone.