Zaciąg z Rumunii lepszy niż krajowy

Niezwykle wpienia mnie pewien rodzaj praktyki, uskuteczniany przez niektóre organizacje, szczególnie jeżeli chodzi o nasze, polskie podwórko. Przyjmowanie w swoje szeregi zagranicznych graczy, jest dla mnie czymś … nie wiem nawet jak mam to nazwać. Czasami, można to w jakiś sensowny sposób wytłumaczyć, np. przez powtarzanie utartych schematów w typu: „chcemy zawojować europejską scenę” lub „walczymy o najwyższe lokaty w światowych turniejach” – chuja walczycie i chuja robicie w tym kierunku.

 

Polak, Rumun, dwa bratanki …

 

Tym bardziej dziwi mnie, że Black Ravens, które dotychczas skupiało się na polskiej scenie (mimo, iż firma zarejestrowana jest w Anglii), zdecydowało się na ściągnięcie do swojej organizacji NiGhTa – z pochodzenia Rumuna grającego w kolejne odsłony wirtualnej piłki kopanej znanej potocznie jako FIFA. Nie wiem czym kierowali się włodarze czarnych kruków – może chodziło  o sentyment do zawodnika, jeszcze z czasów CPL, a może faktycznie o jego umiejętności? Fakt jest taki, że ów decyzja z punktu marketingowego jest sprzeczna z dotychczas obranym kierunkiem rozwoju gamingu.

Powiedzcie szczerze, po jakiego wafla BR zdecydowało się przyjąć w swoje szeregi człowieka z Rumunii, skoro ich kontent jest skierowany do polskich gimbusów z przedziału wiekowego od 13 do 18 lat? Co mają do tego wszystkiego Rumuni? Black Ravens zamierza uczyć ich języka polskiego, czy może zdecyduje się na utworzenie strony w 2 językach?

Motyw z rozpoczęciem rywalizacji w europie, tez jest do kitu, ponieważ strona kruków nie jest prowadzona w języku angielskim, tak samo jak i fanpage. Mam przeczucie, że gdyby tak wzniosły pomysł przyszedł menażerom BR do głowy, to wcześniej zauważylibyśmy już jakieś przesłanki, że organizacja przygotowuje się do wprowadzenia anglojęzycznego serwisu. Tutaj tego nie dało się zaobserwować.

 

Kup drożej, sprzedaj taniej

 

W takim razie, dlaczego ktoś zdecydował się na przyjęcie pod swoje skrzydła zawodnika, który będzie generował „na papierze” tylko i wyłącznie koszty? Nie lepiej byłoby podebrać konkurencji jednego z Polaków, który melduje się zawsze w top 10, każdego turnieju? Na 100% wyszłoby to bardziej praktycznie, a jeszcze można byłoby na tym o wiele więcej zarobić – chyba, że NiGhT został najzwyczajniej wykorzystany i jego kontrakt zawiera wpis, że musi oddawać wszystkie zarobione pieniądze na rzecz organizacji – wtedy jego zatrudnienie ma sens. W innym wypadku, działanie Black Ravens, wydaje mi się nielogiczne i niepraktyczne, co może w niedługim czasie zaowocować problemami finansowymi.

 

PS. Czy wiecie, że walutą w Rumunii jest lej rumuński? 1 lej = 100 banów. Przypadek? Nie sądzę!

 

 

RDV

Właściciel bloga Ingaming. Kiedyś orędownik esportu, dzisiaj fan gier single player oraz seriali i komiksów.